Różnica jest tylko jedna: zalanie widać gołym okiem, a cyberatak potrafi przez długie dni wyglądać jak „dziwne zachowanie komputera”. Do momentu, w którym okazuje się, że nie ma ani księgowości, ani listy właścicieli, ani nawet możliwości wykonania prostego przelewu.
„Hakerzy doskonale wiedzą, że wspólnota nie ma sztabu informatyków i działu bezpieczeństwa jak bank. Atakują tam, gdzie są pieniądze i dane, ale brakuje profesjonalnej ochrony.” – Szymon Zieliński, specjalista ds. ryzyk cyber w Polskiej Kancelarii Brokerskiej.
WSPÓLNOTA JAK MAŁY BANK… TYLKO Z CIEŃSZYMI DRZWIAMI
Scenariusze cyberataku są mniej filmowe, niż się wydaje, ale dużo bardziej bolesne. Najpopularniejszy to klasyczny phishing: mail z fałszywą fakturą za energię, wodę czy usługi serwisowe. Załącznik rzekomo zawiera „szczegółowe rozliczenie”, a w rzeczywistości jest koniem trojańskim. Po jego otwarciu program księgowy zostaje zaszyfrowany, razem z archiwum dokumentów.
Skutek? Paraliż operacyjny, konieczność ręcznego odtwarzania danych, telefony zdenerwowanych właścicieli, potencjalne zgłoszenie naruszenia do UODO, ryzyko roszczeń za wyciek danych, a do tego zwyczajny spadek zaufania do zarządu i zarządcy.
UBEZPIECZENIE CYBER – NIE TALIZMAN, TYLKO AMORTYZATOR
Dobrze skonstruowana polisa CYBER może pokryć koszty ekspertów IT, odzyskiwania danych, dodatkowych licencji, wsparcia prawnego i PR, a także odpowiedzialności za naruszenie danych osobowych.
„Najczęściej widzimy dwie skrajności: wspólnoty bez żadnej ochrony cyber albo takie, które są przekonane, że standardowe OC wszystko załatwia. Niestety, nie załatwia” – mówi Ewelina Kozłowska, ekspert Polskiej Kancelarii Brokerskiej.
Broker PKB nie zaczyna rozmowy od tabelki ze składkami, tylko od prostego pytania: „Gdzie w Waszej wspólnocie są dane, pieniądze i krytyczne procesy?”. Najpierw jest diagnoza: jakie systemy są używane, kto ma dostęp i z jakich urządzeń, jak wyglądają umowy z firmą zarządzającą, biurem księgowym, dostawcą IT, jakie zabezpieczenia już istnieją, a gdzie są luki.
Potem broker wspólnie z klientem tworzy architekturę ochrony: z jednej strony środki organizacyjne (proste procedury, np. zasada dwóch podpisów przy większych przelewach), techniczne (kopie zapasowe, polityka haseł), kontraktowe (wymogi wobec dostawców usług), a z drugiej – ubezpieczenie CYBER jako finansowe zabezpieczenie.
„DZIEŃ PO ATAKU” – RÓŻNICA MIĘDZY CHAOSEM A PLANEM
Wyobraź sobie dwa warianty tego samego poranka „po ataku”. W pierwszym zarządca gorączkowo dzwoni do informatyka, szuka numeru na infolinię banku, próbuje doczytać w internecie, co trzeba zgłosić do UODO, a co do policji. W tle telefony właścicieli: „Dlaczego nie działa system? Czy nasze dane są bezpieczne? Gdzie są pieniądze?”.
W drugim wariancie pierwszy telefon wykonywany jest do brokera z Polskiej Kancelarii Brokerskiej. Po drugiej stronie ktoś odbiera i mówi: „Dobrze, zrobimy to krok po kroku. Najpierw zabezpieczamy dowody, potem zgłaszamy szkodę, uruchamiamy ekspertów IT, przygotowujemy komunikat dla mieszkańców. Zabezpieczamy zaliczkę na odszkodowanie.”. Ta sama sytuacja, inny poziom stresu, inna skala konsekwencji.
NA KONIEC JEDNO PYTANIE
Jeżeli dziś wieczorem miałby przyjść ten jeden, nieszczęsny mail z „pilną fakturą”, to w której grupie wolałbyś być jako zarządca czy członek zarządu? W tej, która będzie improwizować na gorąco czy w tej, która ma obok siebie doświadczonego eksperta Polskiej Kancelarii Brokerskiej, wcześniej przygotowaną mapę ryzyka i polisę cyber skrojoną na miarę? Bo cyberatak to nie jest już pytanie „czy”. To pytanie „kiedy”. A na to drugie można się naprawdę dobrze przygotować, o ile ma się po swojej stronie właściwego architekta.
Wojciech Bednarek
wiceprezes, Polska Kancelaria Brokerska
Wspólnota Mieszkaniowa 01/2026


