Ryzyko straty wynikające z nieodpowiednich lub zawodnych procedur wewnętrznych, błędów ludzi i systemów lub ze zdarzeń zewnętrznych, obejmujące także ryzyko prawne.
To możliwość wystąpienia nieoczekiwanych zdarzeń wywołanych działaniem naturalnych sił przyrody np. trzęsienia ziemi, wybuch wulkanu, cyklon, tajfun, powódź, gwałtowny przypływ morski, pożar o rozmiarach katastrofalnych, huragan, awaria nuklearna i jej skutki itp. Ryzyko katastroficznie charakteryzuje się m.in. następującymi cechami: jego następstwem może być wiele indywidualnych szkód, szkody te dotykają jednocześnie wiele jednostek, katastrofy wywołują straty w ubezpieczonym majątku na znaczne wartości.
W świecie ubezpieczeń finansowych największe ryzyka rzadko mają postać spektakularnych katastrof. One nie wybuchają, nie płoną i nie generują nagłówków w serwisach informacyjnych. Zamiast tego pojawiają się w postaci przelewu, który nie dochodzi. Faktury, która „jeszcze chwilę poczeka”. Kontraktu, który nagle przestaje obowiązywać, co ciekawe jednostronnie i bez ostrzeżenia. To właśnie w tej pozornie banalnej codzienności kryje się ryzyko handlowe, jeden z najbardziej niedocenianych, a zarazem najbardziej dotkliwych obszarów ryzyka w działalności przedsiębiorstw.
Pojęcie związane z ubezpieczeniem należności kontraktowych, kredytu kupieckiego. Do ryzyka handlowego zalicza się m.in. prawnie stwierdzoną niewypłacalność dłużnika, zwłokę w wypełnianiu przez niego zobowiązań płatniczych bądź też jednostronne zerwanie przez dłużnika kontraktu objętego ubezpieczeniem lub odmowę przyjęcia towarów lub usług bez żadnego do tego tytułu.
W świecie ubezpieczeń najpoważniejsze zagrożenia rzadko krzyczą. One raczej milczą, kryjąc się w arkuszach kalkulacyjnych, modelach statystycznych i założeniach, których klient nigdy nie zobaczy w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia. Jednym z takich zagrożeń jest ryzyko aktuarialne, czyli pojęcie, które brzmi akademicko, lecz w praktyce potrafi boleśnie zweryfikować jakość ochrony ubezpieczeniowej.
W powszechnym wyobrażeniu ruchomości domowe to po prostu „wszystko, co mamy w mieszkaniu”. Meble, sprzęt, ubrania, rzeczy codziennego użytku, cały ten prywatny ekosystem, który składa się na komfort życia. W świadomości klientów to pojęcie intuicyjne, niemal oczywiste. I właśnie dlatego bywa tak zdradliwe. Bo w ubezpieczeniach to, co „oczywiste”, bardzo często okazuje się niejednoznaczne.
Reprezentant ds. roszczeń to jedno z tych pojęć, które w polisach wygląda jak przypis techniczny, a w realnym świecie potrafi przesądzić o tym, czy szkoda zostanie zamknięta sprawnie, czy zamieni się w maraton maili, tłumaczeń i niedopowiedzeń. Klient zwykle nie przywiązuje do niego wagi, aż do dnia, w którym musi powiedzieć: „zgłaszam roszczenie”.
Renta ubezpieczeniowa to jedno z tych pojęć, które funkcjonują w naszej świadomości od lat, a mimo to wciąż bywają nieprecyzyjnie rozumiane. Zwykle kojarzy się ją z emeryturą, czasem z inwestycją, a niekiedy, choć niesłusznie, z utratą kapitału. Tymczasem renta nie jest ani finansowym reliktem, ani produktem „dla nielicznych”. Choć jego konstrukcja jest dobrze znana od dekad, właśnie dziś najlepiej odpowiada na wyzwania związane z bezpieczeństwem dochodu w długim czasie.
Regres brzmi jak termin z sali sądowej i słusznie. Etymologicznie pochodzi od łac. regressus („odejście, powrót wstecz”), rozpowszechnionego przez fr. regrès. W ubezpieczeniach ten „powrót” ma bardzo konkretne znaczenie: pieniądze, które trafiły do poszkodowanego, wracają, tyle że już nie do niego, tylko do ubezpieczyciela, który następnie dochodzi roszczenia od faktycznie odpowiedzialnego sprawcy.
Reasekuracja to pojęcie, którego sens da się odczytać już z samej konstrukcji słowa: „ponowne” zabezpieczenie. W tle mamy zarówno logikę prefiksu re- („jeszcze raz”), jak i rdzeń kojarzony z łacińskim securus – „bez troski”, „bezpieczny”. Ta etymologiczna intuicja dobrze oddaje istotę samego zjawiska: ochrona nie kończy się na pierwszej linii, lecz może zostać wzmocniona kolejną warstwą. W świecie współczesnych ryzyk taka warstwowość nie jest luksusem, ale koniecznością.